Ułatwienia dostępu

Do poczytania

Zabawy sensoryczno-motoryczne wspomagające rozwój dzieci

Tor przeszkód Można zrobić w domu z krzeseł i innych akcesoriów domowych. Zachęcamy jednak do zabawy w plenerze np. w lesie. Na szczęście możemy już korzystać z lasów z zachowaniem zasad bezpieczeństwa, gdzie jest dużo drzew, pagórków i naprawdę trzeba się pochylać, przechodzić, omijać, przebiegać. To świetnie pomaga na rozwój orientacji, motoryki, zwinności, reakcji wspierając układ przedsionkowy i dotykowy (liście, trawa, kora drzew).

Bieganie Bieganie jest ważnym elementem wspomagania rozwoju i integracji. Dzieci potrzebują ruchu. Ruch wyzwala endorfiny, dziecko uczy się swojego ciała i tego, na ile ono może sobie pozwolić, dochodzi jeszcze równowaga, praca mięśni. Znane najbardziej to zabawy w berek, chowanie się.

Skakanie, nie tylko przez skakankę Przeskakiwanie po płytach na chodniku nie jest jakimś dziwnym wymysłem. Ma cel: stymulacja układu przedsionkowego. Jeśli dziwisz się, czemu Twoje dziecko skacze na przykład tak, żeby nie nadepnąć na linie, to zaspokaja sobie ważną potrzebę dostymulowania swojego organizmu (układu nerwowego).

Przepychanie Kiedy Twoje dziecko lubi popychać, przepychać się, zrzucać, szczypać, to zamiast karać go za takie zachowanie, spróbuj zaspokoić jego układ proprioceptywny, przekierowując jego uwagę na konkretne aktywności. Potrzeba zaspokojenia czucia głębokiego jest silna i często dzieci popychające inne dzieci na placu zabaw nie robią tego ze złośliwości, ale z czystej potrzeby. Można bawić się z dzieckiem w baraszkowanie, siłowanie się i przepychanie, żeby zaspokoić jego potrzebę.

Zwijanie w koc, dociskanie wzdłuż ciała, rozwijanie z turlaniem Zabawy w naleśnik, huśtanie w kocu bardzo wspomagają układ przedsionkowo-proprioceptywny.

Przesypywanie piachu, kaszy, ryżu, makaronu, grochu w pudełeczka To zwykle ulubiona zabawa najmłodszych. Nawet nie trzeba ich zbytnio zachęcać do takich aktywności. Potrafią same wyciągnąć, co potrzebują z szafki kuchennej i ogarnąć sobie zabawę. Starsze dzieci trzeba trochę zachęcić i ukierunkować, bo one dotyk i chwyt jeszcze ćwiczą. Wspaniale sprawdza się zwykła doniczkowa ziemia, piasek albo piasek kinetyczny. Kinetyczny nie jest najtańszy, ale ziemia doniczkowa w kontrolowanych warunkach jest naprawdę dobra. Można też samemu zrobić piasek kinetyczny w domu (przepis: mąka kukurydziana tyle, ile potrzebujecie piasku, olej spożywczy, barwnik spożywczy- opcjonalnie).

Różne gąbki, szczoteczki Faktury, jakich dotykają nasze dzieci mają duże znaczenie w rozwoju i integracji sensorycznej. Można kupić specjalne sensoryczne piłki i zabawki, ale możesz też znaleźć w domu kilka gąbek o różnym stopniu szorstkości, parę delikatnych i ostrzejszych szczoteczek i po malowaniu rękami (farbami) albo po jakiejś wycieczce na dworze pokazywać dziecku, która gąbka, jak zmywa brud ze skóry. Takie masaże stymulują układ dotykowy.

Gniotki, grippery Zwykła zabawka, a jednak świetnie wspomaga rozwój dzieci i działa antystresowo.

Ciastolina, plastelina, inne masy plastyczne Lepienie ciasta, nawet jak robisz pierogi, zawsze możesz kawałek dziecku zostawić, plastelina nie jest droga, ciastolina dodatkowo jest pachnąca, przydać się mogą akcesoria typu foremki. Polecamy masę marchewkową, którą można zrobić z dzieckiem: ugotowana marchewka (kilka sztuk), mąka/skrobia ziemniaczana 0,5-1 kg, opcjonalnie: zapach do ciasta (pomarańczowy) lub np. szczypta cynamonu.

Rzucanie do celu Na przykład wrzucanie klocków, piłek do kosza, zabawek do pudełka z zabawkami, rzutki.

Chodzenie tyłem Zapytajcie kiedyś swoje dziecko, czy umie trafić do łazienki, idąc tyłem albo czy potrafi tyłem iść przed Tobą na spacerze, słuchając Twoich wskazówek. Świetna zabawa i też wspierająca integrację.

Chodzenie po mchu, piasku, trawie na boso Wszystko to są wrażenia, których dziecko potrzebuje. To wszystko działa na jego zmysły, pobudza i uczy.

Rozpoznawanie, jakie rzeczy są w woreczku Wrzucamy do woreczka przedmioty np. łyżkę, widelec, korek od butelki i wybrane zabawki. Dziecko ma zamknięte lub zasłonięte oczy i odgaduje, co jest w woreczku.

Noszenie ciężkich przedmiotów, ciągnięcie Tak jak pchanie pomaga pobudzić czucie głębokie, tak samo ciągnięcie również daje podobny efekt.

Chodzenie po krawężniku, linii Wiele dzieci lubi chodzić stopa za stopą po krawężnikach (doskonalimy równowagę).

Klaskanie, zabawy z palcami Zabawy w wyliczanki, malowanie na palcach różnych buziek, zakładanie pacynek na palce i zabawa w teatrzyk. Można znaleźć szablony –pacynki na palce do wydruku.

Zabawa w kopciuszka Do miski pełnej pestek słonecznika wrzucamy kilka rodzynek i dziecko samo musi oddzielić rodzynki od słonecznika. To pobudza dotyk, ale i smak, koncentrację, precyzję.

Do zobaczenia w Poradni

EEG Biofeedback

 

Witam serdecznie wszystkich tych, którzy zechcieli w tych trudnych czasach poczytać artykuły z Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Gostyninie.

Dziś zapraszam do zapoznania się z Biofeedbackiem, który prowadzę w Poradni w ramach zajęć terapeutycznych.

Od dwunastu lat zajmuję się neuroterapią czyli prowadzę zajęcia EEG Biofeedback. Są to swoiste zajęcia stymulujące mózg do lepszej, wydajniejszej pracy i ograniczające problemy (każdy ma inne). W czasie, kiedy Zostaliśmy w Domu a zajęcia przy pomocy aparatury nie mogą się odbyć, można zapoznać się z kilkoma informacjami teoretycznymi na jego temat.

Mam nadzieję, że szybko wrócimy do zajęć, a ci, którzy już je zaczęli będą je kontynuować. Nowe osoby zachęcam do zapisania się na tego typu zajęcia jeśli chcą poprawić kondycję swojego mózgu lub mają jakieś problemy.

 

EEG Biofeedback jest to metoda terapii oparta na wyspecjalizowanej technice komputerowej, która umożliwia trening poprawiający efektywność pracy mózgu i kontrolę nad procesami fizjologicznymi zachodzącymi w naszym organizmie.

Biofeedbacknarodził się w latach sześćdziesiątych XX wieku, w amerykańskim ośrodku szkoleniowym lotów kosmicznych NASA. Był jednym z elementów szkolenia pilotów i astronautów, eliminującym negatywny wpływ stresu na ich psychikę i jakość wykonywanych zadań. Prawdziwy rozwój metody ma związek z pracami profersora B. Stermana. W 1972 r. opublikował nową metodę leczenia epilepsji EEG Biofeedback, w której osiągnął 60% redukcję ilości napadów. Dlatego początkowo stosowano tą metodę w szpitalach na oddziałach neurologicznych i psychiatrycznych. Rozwój komputerów osobistych i nowych technologii spowodowały, że metoda EEG Biofeedback rozpoczęła swój burzliwy rozwój, który trwa do chwili obecnej i ma bardzo szerokie zastosowanie.

Obecnie metoda ta stosowana jest również w innych środowiskach – pomaga sportowcom, biznesmenom, uczniom, studentom. Jest także bardzo pomocnym narzędziem psychologów, pedagogów i nauczycieli w pracy z dziećmi mającymi problemy szkolne.

EEG Biofeedbackstwarza duże możliwości w leczeniu zaburzeń   neurologicznych,   psychiatrycznych i psychologicznych(np. dysleksji, dyskalkulii, problemów z koncentracją, nadpobudliwością, problemów ze snem, samooceną, emocjonalnych, uzależnień, stresu, zaburzeń mowy) oraz dla osób zdrowych.

Wskazania do treningu EEG Biofeedback dla osób zdrowych, czyli dzieci, młodzieży, uczniów, studentów to: poprawa pamięci, uwagi, koncentracji, IQ, ulepszenie pracy twórczej, szybkości działania, uzyskanie lepszych wyników w nauce, przed egzaminami i w sytuacjach zwiększonych wymagań.

Gdy poddajemy się terapii EEG Biofeedback, do naszej głowy terapeuta przykleja elektrody, które rejestrują fale mózgowe. Dzięki tym elektrodom umieszczonym na głowie pacjenta prowadzący badanie dokonuje pomiarów aktywności poszczególnych części jego mózgu. Na swoim monitorze widzi je w postaci wykresu – fale dominujące i fale słabe. Wie zatem, które fale należy wyciszyć, a które stymulować. Następnie wybiera dla nas indywidualny program, który na ekranie pacjenta przedstawiony jest w postaci wideogry.  Jedna z gier np. polega na takim prowadzeniu wirtualnego samochodu, aby w odpowiednim momencie ruszył, a następnie jechał z właściwą prędkością. Aby tak się działo, nasz mózg musi wytworzyć pożądane fale i utrzymuje je na właściwym poziomie. Gdy zdekoncentrujemy się i nasz mózg zacznie wytwarzać niepożądane fale, samochód zatrzyma się lub zboczy z drogi. Im więcej ćwiczymy, tym więcej pożądanych fal wytwarza mózg.

Aktywność mózgu wywołuje zatem gra komputerowa,  którą pacjent kontroluje wyłącznie swoim umysłem (bez klawiatury czy myszki).   Terapeuta,  na podstawie analizy wyświetlanych na monitorze   przebiegów   fal  mózgowych,   może   odpowiednio motywować pacjenta do osiągania coraz lepszych wyników. W ten sposób pacjent „uczy” swój mózg pracy na korzystnych dla niego częstotliwościach.

W czasie sesji treningowych tworzą się nowe połączenia między neuronami – innymi słowy zaczynamy wykorzystywać coraz większe obszary mózgu. Np. osoby z dysleksją i dyskalkulią, u których występują zaburzenia części mózgu odpowiedzialne za pisanie i liczenie, uaktywniają inne jego obszary, by lepiej radzić sobie z ortografią i matematyką.

Biofeedback pomaga też radzić sobie z emocjami, co jest podstawą sukcesu w każdej dziedzinie życia.

Biofeedback wymaga od ćwiczącego wysiłku. By szare komórki byłyposłuszne, trzeba „męczyć” je systematycznie. Metoda jest przyjemna, bezpieczna i jako sposób uczenia się za pomocą wideogry nie ma żadnych działań ubocznych.

Osiągnięcie dobrych wyników przez osobę poddawaną terapii nie następuje od razu.Poprawa koncentracji, uspokojenie, wyciszenie emocji wymagają co najmniej 10 – 20 treningówale zależy to też od plastyczności mózgu i złożoności problemu. Najszybciej efekt można uzyskać w zadaniach „poprawiających” już zorganizowane połączenia neuronalne (posiadane umiejętności, zdolności). Najdłużej trwają treningi mające za cel odbudowę utraconych funkcji w wyniku doznanych urazów i chorób.

Metoda może być alternatywą dla leków lub wspomagać farmakoterapię. W bardzo wielu przypadkach na ten rodzaj terapii decydują się osoby, w stosunku do których medycyna konwencjonalna jest bezsilna.

Przy wielu przewlekłych chorobach takich jak : nerwica, depresja, epilepsja, ADHD, brak koncentracji – jest nadzieją dla chorych na ograniczenie dawki leku lub ich odstawienie.

Jednak Biofeedback to nie cud, to ciężka praca pacjenta i terapeuty. Metoda jest skuteczna w80-95% przypadków, w zależności od stopnia złożoności problemu a efekty treningów są trwałe !

Treningi EEG Biofeedback w Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Gostyninie,prowadzone są na aparaturze ELMIKO.To  całkowicie bezpieczna i skuteczna metoda terapii.Jej olbrzymią zaletą jest brak skutków ubocznych.

Pomaga zarówno chorym, jak i zdrowym ludziom. Dla chorych jest to rehabilitacja i nadzieja.Stosowana przez zdrowych zapewnia poprawę efektywności mózgu, jest treningiem, dążeniem do doskonałości, harmonii umysłu i ciała.

Napisała i opracowała Krystyna Koper – Latoszek z Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Gostyninie na podstawie aktualnie dostępnej literatury i własnych doświadczeń zawodowych.

 

Jak sobie radzić ze złością dzieci?

Kiedy dzieci się złoszczą?

Stan dziecka: gdy jest chore, źle się czuje, jest zmęczone, jest znudzone, jest głodne, jest spragnione uwagi dorosłego, czuje się nieszczęśliwe (przeżywa problemy).

Sytuacja: gdy nie potrafi wyrazić swojej potrzeby, nie może zrealizować czegoś, co jest dla niego ważne, musi zrobić coś, na co nie ma ochoty, musi być w miejscu, sytuacji, której nie lubi (która jest dla niego trudna).

Niektóre dzieci złoszczą się bardziej niż inne…

Temperament – wrodzone sposoby reagowania, wiek – są okresy rozwoju (np. okres dojrzewania), gdy dzieci w sposób szczególny pokazują swoją wolę (osobowość).

Czego dzieci potrzebują od dorosłych?

▪dostrzeżenia ich stanu i zaopiekowania się,

▪zrozumienia ich uczuć i potrzeb,

▪pomocy w wyrażeniu uczuć i potrzeb,

▪zaspokojenia potrzeb, kiedy to jest uzasadnione i możliwe,

▪zapewnienia bezpieczeństwa – postawienia granic niewłaściwym i niebezpiecznym zachowaniom,

▪pomocy w nauczeniu się konstruktywnych sposobów radzenia sobie z własną złością.

Czego należy unikać?

▪krzyk,

▪szarpanie dziecka, gwałtowne ruchy,

▪okazywanie lęku (słaby dorosły nie daje oparcia dziecku, u niektórych dzieci lęk otoczenia pobudza agresję),

▪ bierność i bezradność w obliczu złości, bagatelizowanie agresywnego zachowania dziecka (brak granic powoduje narastanie złości i agresji),

▪uleganie żądaniom, ustępowanie dla uzyskania spokoju (może pomóc na chwilę i wzmacnia mechanizm „terroryzowania otoczenia” przez dziecko),

▪ przemawianie do dziecka (tłumaczenie) – gdy jest w stanie złości i pobudzenia: dziecko w tym stanie nie słyszy, nie przyjmuje, czasami dziecko wie, że dorosły jest bezradny i dlatego dużo mówi.

Rodzic też człowiek…

Złość i agresja dziecka są trudnym przeżyciem dla rodzica. Budzą napięcie i trudne uczucia: lęk, złość, irytację, bezradność… Niektóre przejawy agresji i złości mogą być szczególnie trudne: np. głośny krzyk dziecka, agresja fizyczna oraz mogą uruchamiać mechanizmy obronne. Rodzic powinien być świadomy swoich reakcji w sytuacji trudnej, swoich słabości, a także mocnych stron.

Co można zrobić?

▪„pochylić się” nad dzieckiem, spróbować zrozumieć co przeżywa i czego potrzebuje,

▪okazać mu zrozumienie: widzę, że jesteś zdenerwowany, rozdrażniony, że coś cię martwi…,

▪dać możliwość ograniczonego wyboru: zostajesz tu z dziećmi, czy wolisz chwilę pobyć sam? Zabierasz się za lekcje, czy wolisz chwile pobiegać (posłuchać muzyki, porysować…) żeby się odprężyć,

▪dać dziecku angażujące zadanie np. czy możesz mi pomóc w…,

▪czasami pomaga rozładowanie napięcia poprzez poczucie humoru: widzę, że jesteś jak bomba – lepiej nie dotykać, bo wybuchnie. Powiedz, jak można cię rozbroić?

▪przejąć inicjatywę (jeśli widać, że dziecko nie kontroluje swojego stanu) i podjąć działanie zapobiegające np. ochronienie przed nadmierną stymulacją np. cichy pokój, kącik,

▪gdy dziecko ochłonie, można z nim spokojnie porozmawiać o tym, co się stało,

▪obserwować dziecko, próbować, poszukiwać różnych sposobów działania, dzielić się doświadczeniami,

▪korzystać z pomocy – wychowawca, pedagog, psycholog, grupy wsparcia dla rodziców.

Kontrola stresu

Bardzo ważne jest zachowanie równowagi psychicznej i fizycznej. Dobre samopoczucie sprzyja zdrowiu i zwiększa odporność na stres. Oto kilka praktycznych porad , tak naprawdę dla wszystkich – małych i dużych:

  • dostarczaj swojemu ciału jak najwięcej przyjemności, nie odmawiaj mu zbyt wiele – ale uwaga – żeby sobie nie zaszkodzić
  • umartwianie się i ostra dieta sprzyja złemu samopoczuciu
  • dbaj o aktywny sposób życia
  • nie rób sobie wyrzutów, że jesteś leniwy
  • jesteś jaki jesteś i zacznij siebie lubić
  • śpij tyle ile wymaga tego twój organizm ale też nie zatruwaj sobie życia z powodu zarwanej nocy
  • rób to na co masz ochotę a świat powinien ci się wydać bardziej przyjazny
  • nie zaniedbuj starych przyjaźni i staraj się nawiązywać nowe. Nie należy bać się zależności uczuciowych, dużo gorzej jest być samotnym
  • dobrze jest posiadać zwierzątko w domu
  • leczniczy wpływ muzyki, sztuki, dobrego humoru – pamiętaj o tym
  • nie wstydź się prosić o uwagę, czułość troskę, wsparcie duchowe, kiedy tego potrzebujesz i dawaj ludziom to samo
  • wyjdź naprzeciw cudzym oczekiwaniom i uśmiechnij się, ofiaruj trochę swojego czasu, ciepła, poczujesz się człowiekiem lepszym, mocniejszym, bardziej zrównoważonym
  • zapisuj sobie wszystkie propozycje zmian koniecznych dla takiego stylu życia, dzięki któremu poczujesz się zdrowszy, spokojniejszy, szczęśliwszy
  • powtarzaj sobie często : jestem kimś naprawdę wartościowym, ludzie mają szczęście, że mnie mają i uwierz w to !

Warto również zapoznać się z technikami redukowania stresu. Poniżej znajdziesz propozycje, które likwidują objawy stresu, może znajdziesz coś dla siebie ? Możesz przecież kontrolować stres, to Ty masz nim rządzić – nie odwrotnie !

 

Dla szybkiego usunięcia objawów stresu  :

  • gorąca kąpiel
  • czytanie książek, czasopism
  • rozwiązywanie krzyżówki
  • słuchanie ulubionego gatunku muzyki
  • wykonywanie czynności powodujących zmęczenie (np.: sport, sprzątanie, praca w ogrodzie, itp.)
  • głębokie oddychanie przez 2 – 3 minuty (koncentrując na tym z uwagą)
  • nauczenie się ćwiczeń jogi albo medytacji
  • automasaż relaksacyjny
  • śmiech (masaż mięśni wewnątrz organizmu)
  • radość życia, pogoda ducha, luz, wykorzystywanie okazji do roześmiania się
  • bycie sobą, nieudawanie kogoś innego
  • otwarte wyrażanie tego, co się czuje, przy jednoczesnym traktowaniu ludzi tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani

Gdy czujesz zmęczenie lub przeciążenie stresem możesz :

  • więcej odpoczywać
  • robić przerwy w nauce lub pracy
  • zacząć się uśmiechać do ludzi
  • spróbować śmiać się częściej
  • poszukać bardziej pogodnych ludzi
  • poszukać bardziej interesujących znajomych
  • spróbować doceniać siebie, zamiast stale koncentrować uwagę na słabych stronach
  • próbować uważnie słuchać innych ludzi
  • dołożyć starań aby lepiej zorganizować sobie czas, np.: robić listy celów pierwszo- i drugoplanowych, krótko- i długofalowych, ustalać codziennie kolejność rzeczy do załatwienia.

 

Sposób na stres:rozluźnij napięcia w ciele!Aby poczuć swój lęk, musisz najpierw odnaleźć napięcie w ciele, a potem je rozluźnić.

(ćwiczenia opracowane przezJacka Sobola – fizjoterapeutę)

 

Twarz. Jeśli odczuwasz napięcie twarzy – wzmocnij je: napnij policzki, zaciśnij zęby i oczy. Wyobraź sobie, że jesteś dziadkiem do orzechów. Potem rozluźnij wszystko: otwórz usta i oczy, pomasuj policzki i czoło.

Klatka piersiowa.

Objawy: płytki oddech, częste wzdychanie, bóle w klatce piersiowej, mrowienie wokół ust.

Spróbuj pogłębić oddech: jedną rękę połóż na klatce piersiowej, drugą na brzuchu, oddychaj tak, by przy wdechu brzuch się wypinał, a przy wydechu wciągał. Wydłuż wydech: kilkakrotnie zdmuchnij świeczkę, wydychaj powietrze przez słomkę do butelki z wodą.

Miednica, brzuch, biodra, kręgosłup lędźwiowy.

Objawy: ból i napięcie.

Połóż się na podłodze, unieś nogi i oprzyj je na krześle, tak by uda i łydki tworzyły kąt prosty. Wyobraź sobie, że twoje nogi to spodnie zawieszone na wieszaku. Otwórz miednicę, możesz nią łagodnie pokołysać.

Dłonie, stopy. Jeśli odczuwasz w nich napięcie, spróbuj je strząsnąć: swobodnie machaj rękoma, tup, podskakuj. Możesz delikatnie rozmasować dłonie i stopy.

Rozluźnienie całego ciała. Połóż się na podłodze na plecach. Sprawdź, którymi częściami ciała jesteś podparta. Najczęściej są to: potylica, łopatki, miednica i pięty. Reszta ciała wisi w powietrzu. Poczuj to. Teraz powiedz: „Topnieję, rozpuszczam się”. Niech twoje całe ciało wygodnie dopasuje się do podłoża.

Budzenie się kwiatu. Zawiń się kocem jak niemowlę. Poczuj się bezpiecznie.

Teraz powoli wysuń jedną rękę, potem stopę. Powoli, we własnym rytmie odkrywaj poszczególne części ciała. Jesteś jak kwiat, który rozkwita.

Przedstawiamy propozycje książek, które warto przeczytać.

  1. Zdecydowanie nietypowy Nora Raleigh Baskin

Historia opowiadana z perspektywy dwunastoletniego Jasona. Jason jest autystycznym chłopcem. Chodzi do zwykłej szkoły. Rzadko zdarza mu się dzień bez większych lub mniejszych nieprzyjemności. Jason próbuje zrozumieć swoich kolegów, ale oni nie zawsze chcą zrozumieć Jasona. Wszystko się zmienia, gdy zaczyna korespondować w internecie z Feniksem z Popiołów – osobą poznaną na stronie, na której młodzi nastolatkowie publikują swoje próby literackie. Feniks z Popiołów to dziewczyna. Ma na imię Rebeka. Podobają się jej opowiadania Jasona. Jason czuje, że pierwszy raz zdarza mu się szansa na przyjaźń. Wie jednak, że to też nie będzie proste. Jak wszystko w jego życiu. Nora Raleigh Baskin – znana polskim czytelnikom dzięki książce Ruby po drugiej stronie, jeszcze raz po mistrzowsku przedstawia wewnętrzny świat dziecka, które musi szukać wśród ludzi zrozumienia dla swojej odmienności.

Przypominamy, że 2 kwietnia przypada Światowy Dzień Świadomości Autyzmu

  1. Rozmaryn i róże Agnieszka Maciąg

Autorka pisze, że jej pasją jest życie – natura, zdrowie, rodzina i stale rosnąca świadomość. Wiele inspiracji czerpie z otaczającego świata i podróży. Jest kochającą mamą i żoną, ale również kobietą, która nieustannie pragnie się rozwijać. Ćwiczy jogę, medytuje, pracuje, a piękno i szczęście odnajduje w zwykłych, prostych czynnościach. Wyznaje zasadę, że każdy z nas jest twórcą swojego życia i szczęścia.

Agnieszka Maciąg dzieli się z czytelniczkami przemyśleniami i inspiracjami dotyczącymi wewnętrznego rozwoju, aby mogły odnaleźć w sobie siłę do spełniania marzeń i potrafiły dostrzec w każdym zdarzeniu, nawet trudnym, wartość i sens. Książka między innymi zachęca do medytacji, ćwiczeń oddechowych, relaksacyjnych.

  1. Self-Reg. Opowieści dla dzieci. O tym, jak działać, gdy emocje biorą górę

 Agnieszka Stążka-Gawrysiak

 

Choć rzadko o tym myślimy, dzieci często odczuwają stres. Nowa sytuacja, presja czasu, nagromadzenie bodźców – to wszystko sprawia, że trudno im poradzić sobie

z napięciem. W książce opisane są historie, które mogą się przytrafić każdemu przedszkolakowi i rodzicowi (marudzenie przy kolacji, spory na placu zabaw, nagłe wybuchy złości o błahostki). Książka przeznaczona jest do wspólnego czytania

z rodzicami. Razem z bohaterami -Kubą i Leną dzieci poznają lepsze rozwiązania trudnych sytuacji. Ramki dla rodzica pozwalają zrozumieć podejście Self-Reg

i ułatwiają korzystanie z niego na co dzień.

 Serdecznie polecamy

 

Drogie dzieci i rodzice.

W przedłużającym się okresie zamknięcia szkół i przedszkoli oraz konieczności przebywania w domu, często i szybko kończą się pomysły na zagospodarowanie wolnego czasu. I to nie tylko dla dzieci, ale także i dla rodziców. Dzieci szybko się nudzą, potrzebują nowych wyzwań i możliwości rozładowania energii. Dla tych wszystkich, którzy wybrali opcję #ZOSTAŃ W DOMU polecam kreatywne sposoby wykorzystania tego czasu. Wiem też, że dzieci uczęszczające do szkoły muszą realizować podstawę programową i nauczyciele dostarczają im niezbędnych materiałów do pracy. Rodzice często muszą im w tym towarzyszyć, wspierać, tłumaczyć. Prawdopodobnie nie będą miały już ani siły, ani ochoty wykonywać coś dodatkowego. Natomiast myślę, że dzieci przedszkolne dadzą się zaprosić do zabawy. Szczególnie polecam zabawy grafomotoryczne doskonalące sprawność motoryki małej i jednocześnie przygotowujące dzieci do nauki pisania.

Motoryka mała oznacza rozwój funkcji manipulacyjnej ręki zachodzących pod kontrolą wzroku. Rozwój tych czynności jest wpisany w całościowy rozwój psychomotoryczny dziecka. W pierwszych miesiącach życia dziecka, funkcja ręki dziecka uzależniona jest od aktywnych odruchów pierwotnych, które nie są ruchami zamierzonymi, ale jedynie odpowiedzią na działający bodziec ze strony środowiska. Dopiero z czasem, w miarę dojrzewania układu nerwowego wykształca się celowość w wykonywanych ruchach. Dziecko używa swych dłoni do poznawania otaczającego świata, dotykając różnych faktur przedmiotów, doznaje wielu nowych doświadczeń. Ponadto, kończyny górne są wykorzystywane do lokomocji, a dopiero w dalszym rozwoju wykonują precyzyjne ruchy manipulacyjne, doskonalą chwyt i biorą udział w aktywnym komunikowaniu się z innymi ludźmi.

Mechanizm działania ręki jest bardzo skomplikowany i uzależniony od sprawnego funkcjonowania poszczególnych jej elementów będących w ścisłym związku z układem nerwowym. Ręka odpowiedzialna jest za wiele procesów. Początkowo bierze udział w poznawaniu świata, pomaga w lokomocji, a w dalszym rozwoju wykonuje bardzo precyzyjne i skomplikowane ruchy decydujące o prawidłowym funkcjonowaniu człowieka w społeczeństwie. Wszystkie te aspekty pokazują, dlaczego jej prawidłowe działanie jest tak ważne.

Zabawy grafomotoryczne doskonalące sprawność motoryki małej i jednocześnie przygotowujące dzieci do nauki pisania mają na celu poprawę sprawności ruchowej całej kończyny górnej,udoskonalenie sprawności manipulacyjnej ręki,wykonywanie kontrolowanych i precyzyjnych ruchów palców,doskonalenie umiejętności chwytu,doskonalenie pisania,pracę nad koordynacją pomiędzy dłońmi,wspomaganie utrzymywania prawidłowej postawy,poprawę koncentracji.

Aby dostarczyć Państwu materiałów do pracy z dzieckiem zachęcam do odwiedzenia strony  https://mojedziecikreatywnie.plZnajdą tam Państwo pliki do pobrania, karty pracy, kolorowanki do wydruku oraz ćwiczenia grafomotoryczne. To tylko część pomocy, które możecie bezpłatnie pobrać i korzystać wspólnie z dziećmi. Na blogu znajdziecie też przepisy na masy plastyczne, szablony do zabaw kreatywnych oraz liczne pomysły na prace plastyczne dla dzieci.

Życzę miłej zabawy. mgr Aleksandra Matuszewska

Masy Plastyczne

Zabawa masami plastycznymi, to różnorodne doznania dotykowe, ale też ćwiczenie małej motoryki. Masy plastyczne mają różną twardość, konsystencję, kolor, zapach (czasami smak). Dzieci odczuwają radość z manipulowania, rozwijają precyzję ruchów dłoni i palców, przeżywają różne doświadczenia zmysłowe, koncentrują uwagę na danym zadaniu. Ćwiczenie sprawności ruchowej palców i dłoni stanowi bardzo ważny aspekt rozwoju dziecka. Dzieci doskonalą umiejętność napinania i rozluźniania mięśni, a także ćwiczą ruchy nadgarstka, przedramienia i ramienia – stają się one coraz bardziej swobodne i elastyczne. Zachęcamy do wspólnej zabawy i eksperymentowania!

Trudne momenty w życiu ucznia – Klasa I

Właściwie edukacja dzieci zaczy­na się już w zerówce, jednak często nauka na tym poziomie odbywa się jeszcze w przedszko­lu, w atmosferze zabawy, w zna­nym wcześniej dzieciom miej­scu. Pójście do „prawdziwej szkoły” to jedno z pierwszych poważnych doświadczeń dla świeżo upieczonych uczniów. I nie zawsze doświadczeniem najlepszym. Zamiana przed­szkola na klasy, ławki, szkolne korytarze może być dla 6-cio, 7-mio letniego dziecka szokiem. I ten szokmoże się wyrażać na różne, spo­soby: „Ja tam więcej nie pójdę” – mówi pierwszoklasista i od­mawia wyjścia z domu. Rodziceproszą, przekonują, wszak ist­nieje u nas obowiązek naucza­nia, ale cóż to znaczy dla sześciolatka, czy sied­miolatka? Nie wpadajmy w pa­nikę, spróbujmy jednak zrozu­mieć malucha.

Dziecko może być po prostu niedojrzałe.

Dzieci w tym wieku są jeszcze na różnym poziomie rozwoju. Nie zawsze bywa tak, że nasz syn jest tak samo bystry i chętny do nauki jak syn naszej sąsiadki. By­wa, że nasza pociecha wciąż po­zostaje na etapie zabawy, bar­dziej pasjonuje ją jeżdżenie sa­mochodami po dywanie i ukła­danie lalek do snu niż pisanie li­terek, zwłaszcza, że może jeszcze kompletnie nie rozumieć idei te­go pisania. Po co również uczyć się czytać, skoro czyta mama al­bo tata, a bajki, które tak niecie­kawie wyglądają na papierze, o wiele lepiej prezentują się na ekranie telewizora?

Kłopoty się zaczną, jeśli do takiej po­stawy dojdą jeszcze problemy z łączeniem literek w sylaby, słowa i zdania. Pierwsze niepo­wodzenia są w stanie skutecz­nie zniechęcić sześcio- czy siedmiolatka do czytania i pisania, które będą mu się kojarzyły wyłącznie nie­przyjemnie.

Ze szkołą można być „za pan brat”.

Na takie trudności dziecko może reagować na kilka sposobów. Może to być na przykład całko­wita odmowa wyjścia z domu. By temu zapobiec, należałoby już wcześniej przygotować teren. Sprawdzić, czy do klasy naszego dziecka idą też jego koledzy i ko­leżanki z przedszkola lub po­dwórka – w ich towarzystwie bę­dzie się czuło pewniej i szkoła może mu się zacząć dobrze koja­rzyć chociażby na płaszczyźnie towarzyskiej. Ważne jest, aby dziecku wychowywanemu do tej pory w przedszkolu pokazać, jak jego przyszła szkoła wygląda. Przed zakończeniem roku szkol­nego w wielu szkołach organizo­wane są spotkania dla rodziców przyszłych pierwszaków i dla sa­mych dzieci. Warto się na takie spotkanie z dzieckiem wybrać. Ma wówczas szansę zobaczyć klasę, poznać przyszłą panią oraz inne dzieci i już na począt­ku roku szkolnego wejść w środowisko, które nie jest już tak nieznane.

Warto również opo­wiadać dziecku o swo­jej szkole, podzielić się wspomnienia­mi, po­prosić star­sze kole­żanki i kole­gów, inne dzieci o przedstawienie szkoły w możliwie naj­korzystniejszym świetle, pokazać fil­my, na których szko­ła zaprezentowana jest w sposób zachęca­jący. To wszystko mo­żemy jednak zrobić, zanim się zacznie proces edukacji, gdymając dziecko wraż­liwe, niespokojne, niechętne do więk­szego wysiłku i bar­dzo dziecinne, prze­widujemy tego rodzajukłopoty.

Czasem pomoc potrzebna jest od zaraz.

Co jednak zrobić, gdy już na początku I klasy zaczynają się proble­my? By nasz mały uczeń poczuł się raź­niej, można (za przyzwoleniem pani) pójść z nim na kilka pierwszych lekcji i usiąść w ostatniej ławce, dodając mu w ten spo­sób otu­chy.

Można też pozwolić dziecku na zabranie do szkoły jakiejś ulu­bionej przytulanki, porozma­wiać z jego panią, żeby nieco tro­skliwiej zajęła się naszą pocie­chą. Jeżeli dziecko ma szczególne trudności z zapamiętywa­niem literek, myli podobne do siebie, ma problemy z przeczy­taniem i zrozumieniem czyta­nych wyrazów, szybko się mę­czy i nie jest w stanie skupić uwagi na lekcjach, konieczna jest wizyta w Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej. To tutaj określi się poziom rozwoju dziec­ka, sprawdzi, czy wszystkie funkcje intelektualne są na po­ziomie jego wieku, zaleci odpowiednie ćwiczenia, dzięki czemu będziemy mogli uniknąć narastających trudności oraz niechęci do nauki i szkoły w ogóle.

W przedszkolu  nie  zawsze przecież udaje się przewidzieć wszystkie  problemy,  jakie pojawić się mogą w szkole, bywa, że rodzice dziwią się,  że dziecko tak grzeczne w przedszkolu nagle w szkole zaczyna sprawiać kłopo­ty. Nie potrafi spokojnie usie­dzieć, nie chce wykonywać poleceń, podczas lekcji bawi się a zamiast pisać, je kanapkę nad zeszytem.

Problem może wiązać się z deficytem uwagi u dziecka, może ono również być nadpo­budliwe psychoruchowo.  Zda­rza się i tak, że układ nerwowy, który dojrzewa w swoim tem­pie, jest młodszy niż wiek me­trykalny dziecka. Pierwsze trzy lata nauki powinny te opóźnie­nia wyrównać.  Jednak warto o nich wiedzieć i wspierać mło­dego ucznia odpowiednią pracą w domu.

W takiej sytuacji ko­nieczna byłaby również wizyta u specjalisty – pedagoga lub psychologa w Poradni. Czasem pomagają też niekonwencjonalne sposoby i zdroworozsądkowe podejście do dziecka z wykorzystaniem doświadczenia wychowawczego naszych rodziców, dziadków

Przykład:

Maciek, bę­dąc w pierwszej klasie, odmówił chodzenia do szkoły. Matka od­prowadzała go, a chłopiec, gdy tyl­ko zobaczył budynek szkoły, za­czynał płakać i … robił w tył zwrot. Mama próbowała sie­dzieć z nim na lekcjach, chodzi­ła do psychologów, radziła się doświadczonych rodziców. I nic, taka sytuacja trwała prawie pół roku. Matka chłopca też z czasem za­czynała mieć „odruch ucieczko­wy” na widok budynku szko­ły. Nikt ze specjalistów nie potrafił doradzić niczego, co mogłoby pomóc. W końcu wyjście z patowej sytuacji zna­lazł dziadek Maćka. Zdenerwo­wany wziął go któregoś dnia na męską rozmowę i oznajmił: „Fa­cet, musisz iść do szkoły, bo to twój podstawowy obowiązek. Jeśli nie będziesz chodził, to sąd zamknie twoich rodziców w więzieniu, a ty zostaniesz sam”. I proszę sobie wyobrazić, że podziałało! Następnego dnia Maciek, jak gdyby nic, grzecznie spakował tornister i bez słowa pomaszerował do szkoły. Teraz ma 17 lat i jak dotąd problemów z chodzeniem do szkoły nie ma.

Trudne momenty w życiu ucznia – Gimnazjum

 Dla dzieci w wieku gimnazjal­nym najważniejsze są koleżanki i koledzy i to z ich zdaniem liczą się najbardziej. Właśnie w tym czasie zawiązują się trwające czę­sto całe życie przyjaźnie, jest to też wczesny okres dojrzewania, określania siebie, kształtowania się samooceny, która jest teraz bardzo chwiejna. „Mam za grube nogi”, „mój nos jest za długi”, „moi rodzice kiepsko zarabiają”, „nie mam komórki”, „nie noszę modnych ciuchów” itp. Jednego dnia myśli się o sobie jak o kimś najgorszym i najbrzydszym, nic niewartym, drugiego jest się w siódmym niebie, bo coś się udało, na nią spojrzał „Ten” chło­pak lub na niego „Ta” dziewczy­na i całe życie wydaje się usłane różami. Takim zmianom nastroju i wahaniom samooceny podle­gają nasze dzieci w tym wieku, a tu na dodatek zmienia się szko­ła. W „starej” już zostały zawarte pierwsze przyjaźnie i choć nie są one jeszcze trwałe i do grobowej deski, to jednak są. W tym okre­sie zmiana szkoły bywa, dla co wrażliwszych dzieci bardzo trud­nym doświadczeniem. Trzeba za­istnieć w nowej grupie, odnaleźć się wśród nowych kolegów, za­znaczyć swoją obecność w no­wym, na razie obcym środowi­sku. Odbywa się to często bardzo boleśnie i objawia pogorszeniem wyników w nauce, wahaniami nastroju – od euforii do przygnę­bienia, izolowaniem się, brakiem zainteresowania ulubionymi do tej pory zajęciami i kiepską at­mosferą w domu.

Nie zawsze trzeba od razu gnać do psychologa można intuicyjnie spróbować porozmawiać z nastolatkiem, pomóc dzięki własnej wyobraźni odnaleźć mu siebie samego.

Przykład:

Magda, prymuska w podstawówce, średnia ocen 6,0, zdała do najlepszego w mieście gimnazjum. Rodzice byli z nią, gdy składała dokumenty do nowej szkoły. Sprawdzian na koniec VI klasy przeżywała jako począ­tek kariery naukowca, sędziego i lekarza razem wziętych. Gło­śno opowiadała o tym, jaka to jest najlepsza i najmądrzejsza, Oczywiście nie przysporzyło jej to popularności wśród pozosta­łych zdających. Uśmiechali się i odchodzili, a dziewczynka nie bardzo rozumiała, dlaczego. Przecież ona tylko mówiła prawdę i dbała o swój wizeru­nek. Teraz jest w II klasie i już wie, że można się chwalić swo­imi osiągnięciami, ale należy to robić w sposób, który nie będzie raził innych. Magda rzeczywi­ście jest wyjątkowo inteligentna i szybko się uczy, w tym również zachowań społecznych, ale są dzieci, które mimo wielu infor­macji zwrotnych, że coś robią źle, nie potrafią zmienić swoje­go postępowania, co sprawia, że grupa nie akceptuje ich i od­rzuca. W takiej sytuacji można próbować rozmawiać z dziec­kiem o tym, co zrobiło, pokazać mu, jakie są tego konsekwencje, i podpowiedzieć, jak można to zmienić. Ostatecznie można za­pisać nastolatka na zajęcia terapeutyczne lub socjo­terapeutyczne do Poradni lub świetlicy i li­czyć, że mądrzejsi od nas pomo­gą mu się uporać z brakiem ak­ceptacji w grupie.

Przykład:

Bartek, zupełnie nieakcepto­wany w gimnazjum, zapisał się na interesujące go zajęcia do klubu sportowego i okazało się, że tam znalazł rówieśników, któ­rzy go lubią i w towarzystwie, których on czuje się dobrze. To znacząco podniosło jego samo­ocenę i pozwoliło również lepiej radzić sobie z kolegami i kole­żankami z klasy.

A co ma zrobić dziecko, które jest odrzucone przez klasę, bo jest słabe, biedne lub brzydkie? Tutaj może liczyć tylko na dobrą wolę nauczycieli, którzy będą w stanie tak pokierować swoją pracą w klasie, żeby wydobyć z ucznia jego ukryte zalety i za­prezentować je na forum, dzięki czemu zamiast brzydkiego ka­czątka odkryją pięknego łabę­dzia. Ale to już postulat do na­uczycieli i szkoły.

Na nasze dzieci czyhają liczne niebezpieczeństwa.

 Żyjemy w czasach, kiedy już 12-czy 15-latki zażywają narkotyki, stosują przemoc, uprawiają seks. Dobrze, jeżeli szkoła, do której zamierzamy wysłać nasze dziec­ko, jest świadoma czyhających na nie zagrożeń.

Na zebraniu rodziców słyszymy dużo informacji o systemie oceniania, obowiązującym stro­ju, zakazie noszenia minispód­niczek i spodni z obniżonym krokiem, szacunku do nauczy­cieli itp. Warto także poruszyć kwestię: jak szkoła radzi sobie z prze­mocą i narkotykami? Jeśli w odpowiedzi usłyszymy, że takiego pro­blemu w tej szkole nie ma i nie trzeba sobie z nim radzić, to nie­prawda. To jedynie chowanie głowy w piasek. Zawsze istnieje zagrożenie, że w szkole znajdzie się dziecko lub grupa, która nie podporządkuje się wymaganym normom, nie tylko szkolnym, ale i społecznym. Dobra, odpo­wiedzialna szkoła musi o tym wiedzieć i nawet, jeżeli do tej po­ry takie sytuacje się w niej nie zdarzały, musi mieć opracowa­ny program działania w tego ty­pu przypadkach. Tylko wtedy nasze dzieci będą mogły czuć się w szkole bezpiecznie.

Przyjazna szkoła.

 W pewnej szkole nauczyciele są doskonale przygotowani do pracy z dziećmi mającymi zaburzenia zachowania. Istnieje program obejmujący wszystkie klasy, a składa się na niego m.in. pod­pisywanie kontraktów między dziećmi a wychowawcą klasy i ustalanie systemu kar za wykro­czenia szkolne. Jasno określone są sprawy, które załatwia się na terenie szkoły, i te, które, nieste­ty, muszą być prowadzone przez organy ścigania. Odbywają się również lekcje z udziałem policjantów, którzy informują dzieci o konsekwencjach niektórych za­chowań. Nauczyciele wiedzą, jak reagować w szczególnych sytu­acjach, takich jak przemoc w do­mu czy różne formy zaniedbań dzieci. Potrafią współpracować z rodzicami, a nie jedynie wyma­gać natychmiastowej zmiany za­chowania dziecka. Niestety, ta­kich szkół jest niewiele. Nie ma jednak wątpliwości, że pożytek z uczęszczania do nich dziecka jest znacznie większy niż z ukoń­czenia tzw. szkoły renomowanej.

Trudne momenty w życiu ucznia – Liceum, Technikum a może Szkoła Zawodowa?

Obecnie do liceum czy technikum idzie mło­dzież już prawie dorosła. 16-, 17-latki to już nie są dzieci. Szkoła ponadgimnazjalna nie jest też tak wielkim skokiem, czymś zupełnie no­wym, jak było to jeszcze kilka lat temu, gdy nastolatki szły do niej od razu po podstawówce. Jed­nak różne są szkoły średnie.

Jako rodzice nie bagatelizujmy niepokojów i obaw naszego syna czy córki, żarty się skończyły

Przykład:

W ubiegłym roku trafiła do mnie do gabinetu dziewczynka, która po trzech dniach szkoły miała niemal pełne objawy mocno za­awansowanego stresu. Bała się iść do szkoły, na lekcjach nieśmiała się odezwać, zapytana, nie potrafiła nawet przypomnieć sobie swojego imienia i nazwi­ska. Wcześniej dziewczynka była bardzo dobrą uczennicą, dostała się do najlepszego Liceum w mie­ście. Nie była też nieśmiała i za­hukana – w gimnazjum była przewodniczącą całej szkoły. Jed­nak już początki w ogólniaku by­ły straszne. Opowiadała, że na­uczyciele na początku od razu oznajmili młodzieży, że skończyły się do­bre czasy – uczniowie nic nie wiedzą i nie umieją i raczej nie­wielu wytrwa w tej szkole, dla ni­kogo nie będzie litości. Jednym słowem, poważnie młodzież wy­straszyli. Pierwszy dzień dla tej dziewczyny okazał się horrorem, ale później było już tylko gorzej; od razu klasówki i oceny, pytanie na forum klasy o materiał z po­przednich lat, ośmieszanie przed klasą, wyszydzanie niewiedzy,

Czasem takie metody mają zachęcić młodzież do inten­sywnej pracy, jednak tę dziew­czynę, z niewątpliwie dużym po­tencjałem, skutecznie zniechęci­ły. Przeniosła się do szkoły w innej miejscowości, uważanej za jedną z gorszych w mieście, ale właśnie w niej czuje się dobrze i może się w pełni rozwijać. Bez stresu, za­rwanych nocy, kłopotów z żołąd­kiem, wspierania się specyfikami powszechnie stosowanymi w trakcie zaliczeń przez uczniów, co ambitniejszych szkół średnich.

A co jeśli nasze dziecko jest mniej zdolne albo nie chce się uczyć w Liceum bądź Technikum? Nie załamujmy rąk. Obecnie coraz większą wartość ma szkolnictwo zawodowe. W Europie i już teraz w Polsce ceni się dobrego rzemieślnika a fachowy kucharz, fryzjer, kosmetyczka, mechanik, murarz, stolarz czy elektryk jest „na wagę złota”. Może praktyczna nauka zawodu w szkole zawodowej z mniejszą ilością godzin na przedmioty ogólnokształcące będzie szansą dla naszej pociechy na skończenie szkoły i pracy w atrakcyjnym zawodzie. Nauka w Zasadniczej Szkole Zawodowej trwa 2 lub 3 lata (zależnie od zawodu) i kończy się egzaminem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe. Po nim nasze dorosłe już dziecko otrzymuje tytuł czeladnika i może wykonywać wyuczony zawód. Świadomie może też zdecydować się na kontynuowanie wykształcenia, do matury, w Liceum lub Technikum uzupełniającym, jeśli ma takie ambicje. Mogą też z radością i zaciekawieniem doskonalić się zawodowo zdobywając dodatkowe kwalifikacje.

Edukacja bez stresu.

 Nie dajmy się zwariować, nie musimy mieć dziecka geniusza. Nasz syn czy córka niekoniecznie muszą być w przyszłości dy­rektorami banków, nie muszą też za wszelką cenę dostać się na prawo czy medycynę. Powinny być szczęśliwymi dziećmi i póź­niej szczęśliwymi ludźmi z ade­kwatnym obrazem własnej oso­by, umiejącymi radzić sobie w ży­ciu. W okresie szkolnym muszą mieć zapewnione bezpieczeń­stwo. I to w najbardziej dosłow­nym znaczeniu, jakim jest wol­ność od przemocy i narkotyków, aż po taką, jak wolność wypowie­dzi na lekcjach i bezstresowa na­uka oraz nauczycieli, którzy są przyjaźni i wspierający, a nie oce­niający i karzący.

Takiej szkoły szukajmy dla naszych dzieci.
Ważne, byśmy, one i my, przeszli ten etap bez napięć.

                                                                     Krystyna Koper – Latoszek